Kiedy więc dobiegłam do dwóch krzyżujących się ścieżek, zaczęłam się rozglądać w poszukiwaniu jakiejś wskazówki. Kiedy człowiek się śpieszy albo jest zestresowany lub przestraszony, nie zwróci na nie uwagi. Będzie pytał swojego rozumu i próbował logicznie wywnioskować swoje przeznaczenie. Strach podpowiada, że trzeba zawsze kontrolować sytuację i wykazać się doskonałością w podejmowaniu decyzji, ale wtedy człowiek nie ma szansy odwołać się do sił większych niż on sam. A im bardziej się stresuje, tym mocniej błądzi. Im mocniej jest zdenerwowany, tym mniej racjonalnie jest w stanie myśleć. Dlatego pierwszą zasadą obowiązującą w przypadku zabłądzenia powinien być spokój. Zamiast rozpamiętywać co stało się wcześniej, co mnie tu doprowadziło i sprawiło, że znajduję się tym miejscu. Zamiast martwic sie tym co strasznego może się przydarzyć w najbliższym czasie. Usiądź. Rozejrzyj się. Znajdź coś fajnego w tym, co cię otacza. Mam teraz na myśli każdą podróż, także podróż przez życie.
Człowiek przecież zawsze jest tylko tu i teraz. Nie ma go już w przeszłości, z której wyszedł. I nie zdążył jeszcze wejść w przyszłość, która dopiero nastąpi. Jeżeli będzie próbował dźwigać ze sobą wszystko, co dotychczas się zdarzyło albo kontrolować to, czego jeszcze w ogóle nie ma, straci mnóstwo sił i mnóstwo czasu. I pewnie nie posunie się ani o krok do przodu.
Więc jeśli jesteś teraz w swoim życiowym Machu Picchu, to nie odwracaj się wstecz. I nie wypatruj zanadto do przodu.
Zobacz co masz teraz . I zaplanuj coś przyjemnego, co będziesz mieć za chwilę. A dalej wszystko samo się potoczy.
Beata Pawlikowska z książki "Blondynka w Peru"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz